Dojeżdżamy do Shizuoki, czas rozmów po japońsku nadszedł nieubłaganie…. Spotykamy się w w jednym miejscu z Japończykami, każdy ma się przedstawić (przedstawiałem się już z 10 razy przez te 2 dni…. W Japonii standard.. jak kogoś spotkasz nowego standardowe formułki… „uniżenie nazywam się…, mam lat, pochodzę z , mieszkam w, robię to i tamto, uniżenie proszę o dobre traktowanie mnie czyli dozo yoroshiku onegaishimasu :)” no i czas na pogadanie z hostem, łatwo było pisać maila 2-3 godziny… teraz gorzej ufff…
ale host pyta gdzie w Polsce się ze znajomymi spotykam i czy piję piwo (dobrze ze znam podstawowe słownictwo;)) wiec jedziemy do japońskiego pubu, sami Japończycy, wszyscy na podłodze, kilku znajomych hosta, sashimi, zimne piwo, krewetki, kurczaczek, Japończycy i ja 2 razy większy (dosłownie!!!). Ale ogólnie pozytywnie, coś powiedziałem, parę razy się ukłoniłem, podziękowałem jeszcze więcej razy i jest super :)
W domu wręczyłem hostowi prezento, ręcznie malowane filiżanki z polski, bardzo się ucieszył, pokazał mi dom no i chyba tyle…. Ciekawostki kolejne: - nie otwiera się prezentów w Japonii od razu… jak już to trzeba zapytać czy można otworzyć, tak zrobił host, zapytał, a wiec jeśli dasz Japończykowi prezent a ten go położy na boku to wszystko ok, tak powinno być, jak jest niewychowany to otworzy bez pytania :))))
Oj to, to. Te klimaty... :-)
OdpowiedzUsuń