Fotki

piątek, 27 sierpnia 2010

2010.07.22

No to jedziemy…. Na uniwersytet Shizuoka, mamy w planie: 9:00 – zbiórka 10-11:30 zwiedzanie – pojawia się z 15 Japończyków, studentów z wymiany (czyli Koreańczyków, Chińczyków, Wietnamczyków…. Ale jest tez dziewczyna z Rosji, jedna ze Słowacji i jedna ze stanów) chodzimy po uniwerku, oglądamy rożne miejsca… sala gimnastyczna super;)) kupa strojów do kendo, bokentów, itp. itd… nawet bęben, chyba nadają rytm podczas okładania się palami :) nie wiem bo w Japonii za chwile natsu yasumi, czyli letnie wakacje wiec trochę pusto…





11:30-12:30 lunch, czyli w japońskim gronie wcinamy coś… z ciągłym ćwiczeniem po japońsku „uniżenie nazywam się.. robię… mieszkam… uczę się od… itp. Itd.”

12:45-14:15 dyskusja ze studentami, czyli każdy z naszej 7 osobowej paczki przy innym stoliku, do każdego stolika po 4-5 studentów no i rozmawiamy po japońsku o wszystkim i niczym… rozkręcam się ;))

14:25-15:55 prezentacje dla studentów – a wiec po japońsku o górach polskich w moim wykonaniu:),a pozostali z grupy o najróżniejszych innych tematach (Karków, Warszawa, Wieliczka, Szopen, kościoły w Bieszczadach, puszcza Białowieska, Łańcut….) słuchacze ożywiają się na widok pierniczków z Torunia :) 16-17 – no i co by tu zrobić po takim dniu… klub dyskusyjny oczywiście, czyli gadamy wszyscy z wszystkimi, przez chwile mieszając japoński, angielski, rosyjski, narodowości tez jest kilkanaście… ufff, ale było bardzo fajnie, nie mogłem tylko zrozumieć co mówi do mnie jakaś Koreanka, albo Chinka, mówiła po japońsku, ale na takich częstotliwościach ze przelatywało mi przez mozg na wylot, tak czy inaczej, prawie żaden Japończyk nie mówi po angielsku… znaczy mówią ale sukuoshi (skoszi) czyli troszkę, to tak jak ja po japońsku ;) 17:30 – kappa sushi :) czyli wszyscy na rowerki i w gorące popołudnie przez shizuoke śmigamy do baru sushi…. Super !!! a w barze wokół stolików jeździ taśma na której postawione i dostawiane są najróżniejsze rodzaje sushi, można sobie wybrać dowolna ilość dowolnych talerzykowy :))) a ile kosztuje talerzyk ???? 3PLN aaa!!!! No i są oczywiście monitory, gdzie można sobie zamówić jakie się chce, po jakimś czasie do stolika podjeżdża plastikowy shinkansen, na którym stoją Twoje zamówione porcyjki :)) pychota, do tego na stoliku zielona sproszkowana herbata do woli (czyli ochia) mniam!!

Po tak spędzonym dniu można spokojnie pojechać do domu, coby po japońsku opowiedzieć co się wydążyło… a tu niespodzianka, hosta odwiedziona córka, a wiec …:”uniżenie nazywam się, mieszkam, robię……”

Ciekawostki: - wydanie reszty w sklepie jedna ręka, przy okazji nie wypowiedzenie formułki „bardzo przepraszam, dziękuje, proszę” to szczyt chamstwa!!! Ekspedient musi podać 2 rękoma zakupy i 2 rekami resztę, żeby widać było jego szacunek, no i przy okazji parę razy przeprosić i podziękować

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz