Fotki

piątek, 27 sierpnia 2010

2010.08.02

Kolejny dzień w Tokio, kolejne miejsca do zwiedzenia, park ze świątyniami, nie pamiętam jak się nazywa, później ulica gdzie są sklepy z ubraniami dla japońskich „lolitek” - Harajuku później księgarnie.. i tak dzionek zleciał. Wieczorem wybraliśmy się grupa na karaoke, jednak mało wiem, spodziewałem się baru, sceny, kupy ludzi... jak w Polsce Weszliśmy do pierwszego lepszego, a tam sale wykupuje się na czas... w sali stolik, wielki telewizor, kolorowe światła i kanapy. Normalnie impreza zamknięta :) ale część osób bardzo pozytywnie się rozkręciła także było to bardzo wesołe pół godzinki. I znowu grzecznie pod hotel, jeszcze jedno piwo na dobranoc, pogadanki z przypadkowo poznanym Kanadyjczykiem, który mieszkał pól roku w chinach, na temat złożoności jeżyków tonalnych :) (podobno po chińsku lecieć samolotem i masturbować się mówi się identycznie, rożni się tylko intonacja :))









1 komentarz:

  1. kumpel spod gundama10 września 2010 10:53

    uliczka dla lolitek nazywa się "takeshita dori" (czyli uliczka pod bambusem:)). wszelkie skojarzenia z angielskim "take a shit" jak najbardziej wskazane...

    OdpowiedzUsuń